Sport oraz Hobby

US Open 2014: zapowiedź turnieju panów

US Open 2014: zapowiedź turnieju panów
User Rating

US Open 2014: zapowiedź turnieju panów

 

US Open 2014 czas zacząć! Zachęcam do lektury mojej zapowiedzi i subiektywnej oceny drabinki mężczyzn. Postaram się również o wytypowanie ćwierćfinalistów oraz wskazanie najciekawiej zapowiadających się rywalizacji we wczesnej fazie turnieju.
I ĆWIARTKA

Naturalny faworyt: Novak Djoković
Drugi potencjalny ćwierćfinalista: Andy Murray
Czarny koń: Jo-Wilfried Tsonga

Górna część drabinki rozpoczyna się oczywiście rozstawionym z numerem jeden Novakiem. Na początek dostał Diego Schwartzmana, który za dużo szczęścia do tych losowań nie ma. W pierwszym swoim Wielkim Szlemie, po wygraniu kwalifikacji i przebrnięciu pierwszej rundy turnieju głównego, natrafił na Rogera, a teraz już na starcie jest lider rankingu ATP. W drugiej rundzie Serb zapewne pogra z Gillesem Mullerem, który podobną sytuację jak wspomniany Diego, miał ostatnio na Wimbledonie: był w gazie, rozprawił się ze wszystkimi w kwalifikacjach, pierwsza runda po trzech setach, a następnie ostudził jego zapędy Federer. Podobna sytuacja, ale jednak bardziej szkoda Mullera.

To tenisista, który ostatnio musiał latać po challengerach; który jakiś czas temu musiał dokładać do interesu i grać w tenisa mógł tylko z kasy zarobionej na trenowaniu dzieciaków, a który przecież w 2008 roku dotarł w Nowym Jorku do ćwierćfinału. Tak się składa, że pamiętam to znakomicie. Były to moje pierwsza większa kasa przegrana na zakładach. Wygrałem kilka złotych na forum bukmacherskim przy okazji Mistrzostw Europy w piłce nożnej (w jakiejś mierze dzięki ojcu, który wierzył w naszych wschodnich sąsiadów) i przelali mi je na konto u jednego z buków. Mogłem od razu wypłacić wszystko, ale zdecydowałem się postawić „pewniaczki”. Wszystkich nie pamiętam. Był tam bodajże Gael Monfils, jeszcze jakichś dwóch-trzech tenisistów i… Tommy Haas. To był pojedynek drugiej rundy (i jednocześnie ostatni mecz zamykający kupon), w której Tommy grał właśnie z Luksemburczykiem. Transmisja w Eurosporcie, oglądam z ojcem, ale jednocześnie się przygotowuję do wyjścia. Wiadomo, czas „osiemnastek”. Niemiec wygrywa pierwszego seta 6-2, drugiego również 6-2, ojciec już liczy kasę. Jestem jeszcze na trzecim. Haas cały czas prowadzi grę, nie wiem czy nawet nie miał przewagi przełamania, ale… w pewnym momencie doszło do jakiejś kontrowersyjnej (z punktu widzenia Niemca) decyzji. Obraża się na świat i dosłownie przestaje grać. Wyrzuca piłki w aut, wali w siatę. Grał tak, jakby komuś robił na złość. No i przegrał. Trzecią partię w tie breaku do pięciu, a dwa kolejne sety do trzech. No to tak. Trochę odszedłem od tematu. W każdym razie później Gilles po bardzo zaciętym pojedynku odprawił Almagro, Dawidienkę i zatrzymał go dopiero właśnie Federer. Tamtą edycję pamiętam również z innego powodu. Najlepszy wynik wielkoszlemowy w dotychczasowej karierze zrobił wtedy Juan Martin Del Potro (a rok później wygrał cały turniej). O, ok. Miało być o Djokoviciu.

W trzeciej rundzie Novak najpewniej dostanie na Sama Querrey’a, chyba że ten nie poradzi sobie z Guillermo Garcia-Lopezem. W gazie też jest w sumie Yen-Hsun Lu, który musi czerpać jak najwięcej z tego sezonu na hardzie, bo poza tym bieda. Wychodzi na to, że Nole będzie miał czas na przyzwyczajenie się do katów serwisowych, bo zarówno Gilles, jak i Samuel do nich należą.

A następnie może być John Isner. Big John ma przyjemną dla siebie drabinkę, ale jak to ma w zwyczaju, musi przed Wielkim Szlemie narobić sobie krzywdy i doznać jakiegoś urazu. Wycofał się z Winston Salem, więc należy podejrzewać, że w pełni dysponowany do Nowego Jorku nie przyjechał. Do trzeciej rundy powinien jednak swobodnie dojść, a tam zaczną się pierwsze problemy. Philipp Kohlschreiber albowiem jest bohaterem koszmarów Amerykanina. Zarówno w ubiegłym roku, jak i jeszcze poprzednim, dochodziło do pojedynku tych dwóch tenisistów w ramach trzeciej rundy US Open i za każdym razem dalej awansował Niemiec. Teraz może dojść do powtórki. Nieźle, co? Najlepsze w tym wszystkim jest to, że oni grali ze sobą do tej pory sześciokrotnie i… cztery razy wygrywał Isner. Tak, jedyne zwycięstwa nad Johnem, Kohlschreiber odniósł na terytorium przeciwnika. Warto również zaznaczyć, że wszystkie ich starcia były niezwykle zacięte i nie miałbym nic przeciwko, aby doszło do jeszcze jednego. Kibicowałbym temu większemu. Od razu przypomina się ubiegłoroczne Cincinnati, w którym Big John sprawił sporą niespodziankę pokonując Novaka. Czy teraz byłaby na to szansa? Mając na uwadze te doniesienia o stanie zdrowia, to na pewno nie, ale zawsze miło byłoby zobaczyć frustrującego się Serba po kolejnych asach Isnera.

Zatem Nole jest już w ćwierćfinale, a nie ma jeszcze przeciwnika. Wszystko wydaje się, że rozstrzygnie bezpośrednie starcie Andy’ego Murray’a z Jo-Wilfriedem Tsongą. Ani jeden, ani drugi nie ma specjalnie wymagającej drogi do tego momentu. Szkot ma nieco gorzej. Na początek dostał Robina Haase, który do tej pory w Nowym Jorku w głównym turnieju wygrał zaledwie jedno spotkanie – z dobrym znajomym z polskich kortów Rui Machado. Trzeba też przyznać, że raz eliminował go Novak, raz Andy, więc głównie łatwo nie miał (ale z Frankiem Dancevicem mógł wygrać). Po Robinie Batmana nie będzie, ale też jest niezwykle przystojny i lubi piękne kobiety. Radek Stepanek. Panowie mają ze sobą nierozwiązane porachunki. Czech odprawił Andy’ego z tegorocznego Queen’s Clubu, czym popsuł humory wszystkim brytyjskim snobom. Po Radku znacznie poziom piękna rywali Szkota opuści Fernando Verdasco. Murray ma bardzo pozytywny bilans z Hiszpanem. Na dwanaście pojedynków przegrał zaledwie dwa. Jedno w… 2003 roku na challengerze w Segowii, a także w 2009 w Melbourne, gdzie Nando grał tenis życia. Nie powinno się to powtórzyć. Tj. i zwycięstwo Verdasco nad Murray’em i jego tenis życia. Chyba, że zwiąże się ponownie z Aną Ivanović tylko po to, by ta go rzuciła. Tylko, że Serbka tego nie zrobi, bo wtedy to ona przez dłuższy czas by dołowała.

W ten sposób Andy melduje się w czwartej rundzie i przygotowuje się do starcia z Jo. Francuz, jak zostało wcześniej wspomniane, zadanie ma łatwiejsze. Na starcie szklany Juan Monaco, później zwycięzca najbardziej emocjonującego meczu pierwszej rundy, czyli James McGee lub gość ze Szczecina Ołeksandr Niedowiesow. Proszę przestać się śmiać, tylko skupić! Kolejnym rywalem Tsongi będzie najprawdopodobniej jego rodak Julien Benneteau. Panowie mają ciekawe H2H. Po ich dziesięciu starciach jest remisowo. Wszystkie rywalizacje wielkoszlemowe (aż cztery) wygrywał jednak młodszy z nich. Czwarta runda pomiędzy Szkotem a Francuzem zapowiada się bardzo ciekawie. Tsonga jest w gazie, wygrał ostatnio zawody w Toronto, gdzie odprawił najpierw ERV, Chardy’ego, Djokovicia, później właśnie Murray’a, Dimitrowa, a w finale Federera. Swojej wysokiej formy nie potwierdził jednak w Cincinnati, gdzie na starcie przegrał z Jużnym. Andy nie może się pochwalić dobrą dyspozycją, ale przemawia za nim zdecydowanie lepszy bilans dotychczasowych pojedynków z Francuzem. Sercem byłbym za Jo. Rozum radzi wstrzymać się z typowaniem.
II ĆWIARTKA

Naturalny faworyt: Stan Wawrinka
Drugi potencjalny ćwierćfinalista: Milos Raonic
Czarny koń: zdrowy Kei Nishikori

To zdecydowanie najsłabiej obsadzona ćwiartka w turnieju. Z „trójki” atakuje tutaj Stan Wawrinka. Na dobry początek Jiri Vesely, następnie Bellucci/Mahut, później Young/Falla/Chardy, czyli za bardzo nie ma z kim nawet przegrać. Ta trzecia runda zdecydowanie najcięższa, ale mimo ostatnich lepszych wyników nie jestem i obawiam się, że nigdy już nie będę przekonany do Donalda Younga (a to właśnie on wyeliminował Stana z US Open 2011), co do pozostałej dwójki, to większą sympatią darzę Francuza, ale kto stąd dojdzie do trzeciej rundy, jest mi wszystko jedno.

Bardzo wyrównanie wygląda kolejna część drabinki, która wyłoni przeciwnika Szwajcarowi. Michaił Jużny – Nick Kyrgios, Serhij Stachowski – Andreas Seppi – to jedne z najciekawszych rywalizacji w pierwszej rundzie turnieju. Tommy Robredo – Edouard Roger-Vasselin, czy Simone Bolelli – Vasek Pospisil również zapowiadają się niezwykle interesująco. Najłatwiej z tego grona wskazać Vaska jako zwycięzcę swojego pierwszego meczu. Poza tym wielkie woot? Chętnie przeszedłbym się na turniej, w których te pary stanowiłyby ćwierćfinały. Jeśli miałbym mierzyć sympatią, no to chciałbym w kolejnej rundzie Nicka i Serhija. Kto, by to nie był, to Wawrinka będzie miał świetną okazję na intensywną rozgrzewkę przed kolejnym meczem. Nie sądzę, by któryś z nich (tym bardziej, że będą mieli wcześniejsze pojedynki w nogach) mógł postawić na tyle skuteczny opór, by ze Szwajcarem wygrać. Na pewno jednak nie będzie to dla niego spacerek.

Ćwierćfinałowym rywalem Stana powinien być Milos. Jedynego przeciwnika, jakiego widzę dla niego przed ćwierćfinałem, to Nishikoriego. Bardzo lubię Taro Daniela (lub Daniela Taro), ale z całym szacunkiem, nie jest on żadnym rywalem dla Kanadyjczyka. Następnie popłynie Benjamin Becker, a zaraz po nim Lukas Rosol, który nie zdziwiłbym się, aby po zwycięstwie w Winston Salem teraz przegrał na starcie z Borną Coriciem. W każdym razem Milos rozstrzela tych wszystkich tenisistów i wybije im na jakiś czas tenis z głowy.

W czwartej rundzie może być wspomniany Kei, ale wcale nie musi. Pod wielkim znakiem zapytania stoi jego aktualna dyspozycja. Jednak też za bardzo nie ma z kim przegrać na początku turnieju, chociaż on to akurat może wpaść z każdym. W ubiegłym roku był to Evans, jeszcze wcześniej Cipolla, czy Phau. Także ten… W potencjalnym starciu Wawrinki z Raonicem może być bardzo ciekawie. Co prawda, w trzech dotychczasowych rywalizacjach Szwajcar przegrał zaledwie jednego seta, ale tutaj oczami wyobraźni widzę pięć setów i na koniec cieszącego się Kanadyjczyka.
III ĆWIARTKA

Naturalny faworyt: David Ferrer
Drugi potencjalny ćwierćfinalista: Tomas Berdych
Czarny koń: Marin Cilić

Ćwiartka, która interesuje nas najbardziej. Oczywiście z tego względu, że znajduje się w niej nasz najlepszy singlista, Jerzy Janowicz. Polak, wbrew temu co się wypisuje w niektórych miejscach, nie trafił najfortunniej. Ok, na początek dostał Dusana Lajovicia i powinien z nich sobie swobodnie poradzić, mimo że dwa dotychczasowe bezpośrednie rywalizacje przegrał (futures w Turcji w 2010 roku i w bieżącym sezonie w Bastad, gdzie po pierwszym przegranym secie Jerzy skreczował). Jestem przekonany, że dojdzie do pierwszego zwycięstwa Janowicza na kortach Flushing Meadows w głównej drabince turnieju. Nie z takimi „kozakami” łodzianin przegrywał do tej pory na starcie, ale czuję, że teraz jest mentalnie na to gotowy. Wydaje mi się jednak też, że to będzie jego ostatnie zwycięstwo, przynajmniej do następnej edycji. Kevin Anderson w drugiej rundzie to może (ale oczywiście nie musi) być jego ostatni przeciwnik w Nowym Jorku. Moim zdaniem to właśnie Kevin zagra w trzeciej rundzie z Marinem Ciliciem i nie tylko dlatego, że Polakowi znowu dokucza lewa stopa.

Reprezentant RPA jest o wiele spokojniejszy, bardziej regularny, a to na ewentualne pięć setów bardzo się przyda. Ze starcia Kevina z Chorwatem wydaje mi się, że zwycięsko wyjdzie ten drugi. Wychodzi na to, że Cilić powalczy z Ferrerem o ćwierćfinał. David nie ma wielu przeszkód do tego czasu. Na starcie Damir Dzumhur, następnie Bernard Tomic (sorry Dustin), a później najprawdopodobniej Gilles Simon. Z Ciliciem Hiszpan przegrał w Australian Open 2009. W tym samym roku wygrał jednak z nim inne dwa mecze na hardzie – w Cincinnati i Miami. Teraz raczej to też on by się cieszył na koniec. Widzę Ferrera w ćwierćfinale. O półfinał David być może będzie musiał zmierzyć się z Birdmanem. Byłby to ich trzynasty mecz. Siedem razy do tej pory wygrywał Hiszpan. Zanim jednak do niego dojdzie, Tomas musi wygrać na początku z Lleytonem Hewittem, później Klizanem lub Darcisem, w trzeciej rundzie z jakimś leszczem (Gaba? Santi? cholera go wie), a w decydującym spotkaniu chyba z Ernestsem Gulbisem. Ciekawy jest ich H2H. Zapewne każdy ma w pamięci, jak łatwo Łotysz rozprawił się z Berdychem na ostatnim Rolandzie. W innym ich wielkoszlemowym pojedynku, w Londynie również górą był Gulbis, ale mecz był zdecydowanie bardziej zacięty (wygrał po trzech tie breakach). Poza tym Ernests zwyciężył w jeszcze jednym meczu, a Czech łącznie w czterech.
IV ĆWIARTKA

Naturalny faworyt: Roger Federer
Drugi potencjalny ćwierćfinalista: Grigor Dimitrow
Czarny koń: Gael Monfils

Ostatnią ćwiartkę zamyka Roger. W aktualnej formie i biorąc pod uwagę jego najbliższych przeciwników, możemy go automatycznie wrzucić do ćwierćfinału. Na początku spotka się z Marinko Matoseviciem, który w tym sezonie rozszalał się i wygrał (w wieku 29 lat) dwa pierwsze spotkania wielkoszlemowe, a gdy miał nadzieję na trzecie – dostał Federera. Jak pech, to pech. Później Szwajcar wyeliminuje Grotha lub Ramosa i Karlovicia/Nieminena/Melzera/Granollersa. W czwartej rundzie będzie to najpewniej Fabio Fognini lub Roberto Bautista Agut. Znacznie ciekawiej będzie nieco wyżej. Grigor turniej rozpocznie od pojedynku z Ryanem Harrisonem, który ostatnio w Winston-Salem skreczował w meczu z Rosolem (pierwszego seta wygrał). Następnie zmierzy się z Berlocq/Selą, a w kolejnym spotkaniu możliwe, że trafi na poznańskiego bohatera, czyli Davida Goffina. Będąc w takim gazie, Belg może nawet pokusić się o sprawienie niespodzianki i wyeliminowanie Dimitrowa. Ale powoli. W czwartej rundzie może spotkać któregoś z Francuzów. Jeśli zdrowie pozwoli, to powalczyć o lepszy rezultat może Richard Gasquet. Ciężko mi jednak w to uwierzyć, tym bardziej, że na początku trudne warunki od razu mu postawi Denis Istomin. Znacznie większe nadzieje pokładam w Monfilsie. Wystartuje z juniorem z dziką kartą, później zmierzy się z A.Gonzalezem lub Tursunowem i w ten sposób dotrze do trzeciej rundy. Nawet jeśli Richard byłby zdrowy, to nadal twierdzę, że faworytem byłby Gael. Ostatnio pokazał się z bardzo dobrej strony w Cincinnati i Toronto i przyznaję, że po cichu liczę na jego awans do ćwierćfinału, co byłoby wyrównaniem najlepszego wyniku z 2010 roku. Szans w starciu z Federerem nie widzę, ale na pewno będę mu dopingował i chętnie oglądał widowiska z jego udziałem. Mam nadzieję, że mimo wszystko postawi tym razem na efektywność, a nie efektowność. Marzenie ściętej głowy.

Pozostałe wpisy związane ze sportem i rekreacją:

About