Polecmay:
US Open Flesz: Dzień 7: Aleksandra Krunić wykopała Djokovicia
Koszykówka – popularny sport
Koszykówka – kilka słów o grze
Jakie kupić buty do koszykówki?
Siłownia Leszno Galaxy
Organizacja imprez integracyjnych i sportów extremalnych
Jak dobrać bieliznę termoaktywną?
Bob Dylan, Stodoła, Warszawa 7.06.2008 – Kiedy pierwszy raz widziałeś Dylana? – pyta po angielsku człowiek z niemieckim akcentem. – W 1988, w Pittsburghu – odpowiada Amerykanin. – Pamiętam, to był czerwiec! – zamyśla się Niemiec. – Nie, jednak wrzesień. Niedługo później dowiaduję się, że Amerykanin jest z Montany. Jeździ za Dylanem na każdy koncert. […]
Bob Dylan, Stodoła, Warszawa 7.06.2008 – Kiedy pierwszy raz widziałeś Dylana? – pyta po angielsku człowiek z niemieckim akcentem. – W 1988, w Pittsburghu – odpowiada Amerykanin. – Pamiętam, to był czerwiec! – zamyśla się Niemiec. – Nie, jednak wrzesień. Niedługo później dowiaduję się, że Amerykanin jest z Montany. Jeździ za Dylanem na każdy koncert. […]
Bob Dylan, Stodoła, Warszawa 7.06.2008
niedziela, 16 grudnia, 2018 / By admin
User Rating
Bob Dylan, Stodoła, Warszawa 7.06.2008
– Kiedy pierwszy raz widziałeś Dylana? – pyta po angielsku człowiek z niemieckim akcentem.
– W 1988, w Pittsburghu – odpowiada Amerykanin.
– Pamiętam, to był czerwiec! – zamyśla się Niemiec. – Nie, jednak wrzesień.
Niedługo później dowiaduję się, że Amerykanin jest z Montany. Jeździ za Dylanem na każdy koncert. Niemiec pochodzi z Berlina i nawet przez najzagorzalszych fanów Dylana uważany jest za eksperta. Z każdym pytaniem o Boba odsyłają mnie do niego. Pierwszy raz był na koncercie Dylana w 1987 r. we Wschodnim Berlinie.
I need a ticket
Obaj mężczyźni pojawili się pod warszawską „Stodołą” już koło południa, żeby zapewnić sobie dobre miejsca na koncercie i… kupić bilety. Jeszcze przed nimi, o dziewiątej, na miejsce przybył fan z Krakowa. Kiedy przyszłam ok. 14.30, czekało zaledwie kilka osób. Rozpoznałam wśród nich starszego mężczyznę z długimi, siwymi dredami, którego widziałam rok temu przed koncertem Dylana w Berlinie. Przysiadł się do mnie.
Pochodzi z Kalifornii. Ma 62 lata. Sześć lat temu przeszedł na emeryturę i postanowił ją spędzić, podążając śladami Dylana.
– Udało mi się kupić bilety na każdy koncert w Europie. Z wyjątkiem tego – żali się. – Teraz już mam bilet. Rano pojawił się taki facet… Moi dwaj koledzy jeszcze nie dostali biletów – mówi, wskazując Niemca i Amerykanina. Jeden z nich trzyma kawałek kartonu z napisem „I need a ticket”.
Z ust wszystkich zagranicznych fanów, jakich spotkałam przed koncertem, padało zawsze to samo pytanie: kto wpadł na kretyński pomysł zorganizowania koncertu Dylana w tak małym miejscu?!
– Nie pamiętam, żeby Dylan zagrał dla tak małej publiczności – opowiada Amerykanin z Montany.
Nikt nie rozumie, dlaczego organizator koncertu, widząc, że sprzedał wszystkie bilety w ciągu kilku dni, nie przeniósł koncertu do większej sali. Jemu dałoby to większy dochód z imprezy, a tysiącom fanów – możliwość zobaczenia idola na żywo. Szczególnie rozczarowani byli ci, którzy nie dostali biletów. Głównie z zagranicy. Wielu z nich po prostu nie potrafiło przebrnąć przez stronę internetową, przeznaczoną do sprzedaży biletów. A to dlatego, że strona była… po polsku. Jednemu ze szczęśliwych posiadaczy biletu, mieszkańcowi Amsterdamu, bilet zamówił kolega – Polak. Mimo to Holender długo nie był pewny, czy bilet otrzyma, bo na stronie nie było możliwości wyboru państwa, do którego bilet ma być dostarczony.
Niedługo przed tym, jak zaczęto wpuszczać publiczność do klubu, do mnie i podstarzałego hipisa z Kalifornii podchodzi zadowolony Niemiec i macha nam przed nosami świeżo zakupionym biletem. Zapłacił za niego tylko 300 zł – zaledwie 40 zł więcej, niż za bilet kupiony legalnie. Tuż po nim do grupy, która na pewno wejdzie do „Stodoły”, dołącza pan z Montany. Ich znajomej, również stałej bywalczyni koncertów Dylana, nie poszczęściło się. Do ostatniej chwili chodziła przed klubem z napisem „I need a free ticket”.
Gdzie jego Oskar?
Wielogodzinne czekanie opłaciło się. Miejsca w pierwszym rzędzie zajmują zagraniczni fani (tudzież fanatycy) i najbardziej wytrwali Polacy. Pojawia się wśród nich zaniepokojenie.
Każdy, kto chociaż raz był na koncercie Dylana w ostatnich latach, wie, że na scenie zawsze stoi Oskar, którego Bobby otrzymał za „Things Have Changed” w 2000 r. A w „Stodole” nie ma po statuetce śladu. Najstarsi górale (mam tu na myśli panów z USA i eksperta z Niemiec) nie pamiętają podobnej sytuacji. Nikt, nawet berlińczyk, nie wie, z czego może wynikać brak Oskara.
Na scenę wniesiona zostaje za to gitara Dylana.
– Nie wiem, po co ją tam kładą. Leży na każdym koncercie, ale Bob na niej nie gra – wyjaśnia Holender, który wśród największych zapaleńców wydaje się być mało oddanym fanem. W zeszłym roku był „tylko” na dziewięciu koncertach. Tej wiosny będzie obecny na pięciu.
Pojawienie się delikatnej woni kadzidełek Nag Champa zwiastuje rychłe rozpoczęcie koncertu. Dokładnie o 20.00 spiker zapowiada wejście na scenę Dylana. Z daleka widać słabo oświetloną twarz 67-letniego artysty. Światła się zapalają. Bob i towarzyszący mu pięcioosobowy zespół wchodzą mocno z „Tweedle Dee & Tweedle Dum”. Wszyscy są w czarnych garniturach i kapeluszach. Jedynie nakrycie głowy Boba jest szare.
Dylanowe grymasy
Gitara Dylana, zgodnie z przewidywaniami, pozostaje nietknięta. Bobby gra na klawiszach. Szybko daje się poznać, że artysta jest w bardzo dobrym nastroju. Często spogląda w stronę publiczności. Towarzyszą temu jego charakterystyczne grymasy, przypominające nieco uśmiech.
Głos Boba wcześnie się stabilizuje – czasami rozgrzanie się zajmuje Dylanowi nawet trzy kawałki. W „Stodole” wystarczył fragment pierwszej piosenki. Bobby przyjechał do nas z Wilna w świetnej formie wokalnej.
Po świetnym początku przyszła jeszcze lepsza kontynuacja. Panowie zagrali rzadko wykonywany na koncertach klasyk „Love Minus Zero/No Limit” w zupełnie nowej aranżacji. Koncert zdominowały jednak nowsze utwory Dylana. Pozytywnie zaskoczył „Beyond the Horizon”, który Bobby gra bardzo często, a jednak rzadko w ten sposób.
Najwięcej entuzjazmu wywołały oczywiście doskonale wszystkim znane „Highway 61 Revisited” i „I Shall Be Released”. Koncert zdecydowanie nie był zestawem największych przebojów Dylana, co z pewnością rozczarowało część publiczności. Z kolei najwierniejsi fani uznali, że warszawska setlista – przez uwzględnienie takich rzadko spotykanych na koncertach klejnotów, jak „The Lonesome Death of Hattie Carroll” czy „Ballad of Hollis Brown” – była jedną z najlepszych w ostatnich kilku latach.
Na bis muzycy zaserwowali nam świetne wykonanie „Thunder on the Mountain” i to, co sprawiło, że ci, którzy oczekiwali największych przebojów, byli choć częściowo usatysfakcjonowani – „Like a Rolling Stone”. Pomiędzy utworami Bob przedstawił członków zespołu. Były to jedyne słowa, jakie powiedział ze sceny.
Błogosławieństwa nie było
Dokładnie dwie godziny po rozpoczęciu koncertu Bob Dylan i jego zespół ustawili się na scenie w linii. Prawie w linii. Bobby ma bowiem dość specyficzny, zmieniany co kilka koncertów, sposób na odbieranie oklasków. Kiedy ostatnio go widziałam, wisiał na statywie mikrofonu, jakby nie mógł utrzymać równowagi.
Od bardziej zaangażowanych, starszych kolegów, dowiedziałam się, że niedawno przez kilka koncertów wykonywał gest przypominający mierzenie czegoś rękami na wysokości klatki piersiowej. Jak głosi legenda, przestał „mierzyć”, gdy zobaczył, że kilku „bywalców” w pierwszym rzędzie wykonało ten gest, zanim on zdążył to zrobić.
Ostatnio unosił też ręce, jak papież, który błogosławi tłum wiernych.
– Stałem naprzeciw niego w pierwszym rzędzie – opowiada Holender. – Dziwnie się poczułem. Zastanawiałem się nawet przez chwilę, czy powinienem się przeżegnać.
Tym razem Dylan stanął na lekko ugiętych, szeroko rozstawionych nogach, rozłożył zgięte w łokciach ręce na wysokości pasa i zaczął się kiwać. Przypominało to trochę niektóre ruchy Elvisa, ale wyglądało mniej stabilnie.
Trzeci koncert Dylana w Polsce już niestety za nami. Miejmy nadzieję, że na czwarty nie będziemy musieli czekać tak długo, jak na ten – czternaście lat. Trudno mi sobie wyobrazić, jakie figury na koniec koncertu Bobby będzie wykonywał jako 81-latek.
Setlista
1. Tweedle Dee & Tweedle Dum
2. Love Minus Zero/No Limit
3. Rollin' And Tumblin'
4. The Lonesome Death Of Hattie Carroll
5. Lonesome Day Blues
6. Workingman’s Blues #2
7. Ballad Of Hollis Brown
8. Honest With Me
9. Make You Feel My Love
10. The Levee’s Gonna Break
11. Beyond The Horizon
12. Highway 61 Revisited
13. Ain’t Talkin'
14. Summer Days
15. I Shall Be Released
16. Thunder On The Mountain
17. Like A Rolling Stone
Pozostałe wpisy związane ze sportem i rekreacją:
środa, 7 grudnia, 2016Hotel Toruń Posted in Turystyka i Rekreacja
niedziela, 17 listopada, 2019Bad Gastein – witamy w Tyrolu Posted in Sport i Fitness
poniedziałek, 8 sierpnia, 2016samsung galaxy sport s7 Posted in Galaxy sport
niedziela, 17 listopada, 2019PORAŻKA PITER, DEBLOWE SUKCESY BEDNARKA I KANI Posted in Sport i Fitness
poniedziałek, 3 września, 2018Ulubione dodatki kobiet Posted in Sport i Zdrowie
środa, 5 października, 2016W OBJĘCIACH NOCY – BUBBA Posted in Hobby i Rozrywka
piątek, 12 sierpnia, 2016Siłownia lesznowola Posted in Siłownia Leszno cennik
środa, 5 października, 2016W OBJĘCIACH NOCY – LANGSTONOWIE Posted in Hobby i Rozrywka
wtorek, 18 grudnia, 2018Injection – metoda zagęszczania włosów Posted in Sport i Zdrowie
piątek, 11 grudnia, 2015„Interstellar Marines” Posted in Hobby i Rozrywka
wtorek, 9 maja, 2017Hotel w górach Posted in Turystyka i Rekreacja
wtorek, 18 grudnia, 2018Jak dbać o implanty włosów? Posted in Sport i Zdrowie
wtorek, 11 października, 2016Drobny prezent Posted in Hobby i Rozrywka
czwartek, 29 grudnia, 2016Squash Warszawa Posted in Hobby i Rozrywka
niedziela, 17 listopada, 2019Polki żegnają piękne Baku, Borna Corić wygrywa przed własną publicznością Posted in Sport i Fitness
About admin
Nasza ankieta:

Archiwa
Kategorie
Losowe wpisy:
US Open 2014: analiza drabinki kobiet
US Open 2014: analiza drabinki kobiet Pisanie, że główna faworytka jest jedna i nazywa się Serena Williams jest trochę nudne, ale wciąż aktualne. Amerykanka ma ostatnią szansę na zdobycie wielkoszlemowego tytułu w tym sezonie. Fenomen liderki rankingu polega na tym, że gdy przejdzie rywalki z drugiego czy trzeciego szeregu (przypomnijmy: w AO przegrała z Ivanović,…
Read moreSport:
- Paula Kania rozbita przez Chinkę
- US Open Flesz: Dzień 7: Aleksandra Krunić wykopała Djokovicia
- Koszykówka – popularny sport
- Koszykówka – kilka słów o grze
- Jakie kupić buty do koszykówki?
- Siłownia Leszno Galaxy
- Organizacja imprez integracyjnych i sportów extremalnych
- Jak dobrać bieliznę termoaktywną?
- Innowacyjne technologie stosowane w odzieży Under Armour
- Źli chłopcy w ringu
- Tenis ziemny i stołowy
- Wsparcie w odchudzaniu – tabletki i sterydy
- Niby dlaczego sport jest taki ważny w naszym życiu?
- Liczniki rowerowe
- Dlaczego tak naprawdę warto uprawiać sporty?
- Jerzy Janowicz był o krok od tytułu w Winston Salem
- Czwartek, sesja dzienna : Flesz
- Michael Jordan i jego świat kosza
- Michael Jordan – człowiek legenda
Trening:
- Jerzy Janowicz był o krok od tytułu w Winston Salem
- Czwartek, sesja dzienna : Flesz
- Michael Jordan i jego świat kosza
- Michael Jordan – człowiek legenda
- Jak trenować koszykówkę nie mając dostępu do sali gimnastycznej?
- Galaxy sport
- Wykorzystaj swój mistrzowski potencjał
- Klub fitness
- Fitness Toruń
- Baseny ogrodowe dla dzieci
- Obuwie sportowe
- Bezpieczny i stylowy fotelik do samochodu
- Atrakcje dla dzieci
- Rwa kulszowa rehabilitacja
- Opisy sterydów
- Cincinnati: żegnamy bohaterów z Kanady – Williams i Tsongę
- Nie liczy się styl, najważniejsze jest zwycięstwo – relacja z meczu Radwańska-Strycova
- Tajemnice treningu Marcina Gortata
- Boks
Hobby:
- Cincinnati: żegnamy bohaterów z Kanady – Williams i Tsongę
- Nie liczy się styl, najważniejsze jest zwycięstwo – relacja z meczu Radwańska-Strycova
- Tajemnice treningu Marcina Gortata
- Boks
- Historia NBA
- Galax sport
- Używany sprzęt fitness
- Kurs instruktora fitness
- Obozy konne
- Sprzęt fitness
- Noclegi w górach
- Hotele nad morzem
- Suplementy omega-3
- Ranking spalaczy tłuszczu
- Siłownia leszno zacisze
- ATP Winston-Salem: drugi finał Jerzego!
- US Open 2014: analiza drabinki kobiet
- Pieniądze w NBA
- Perfekcyjne buty do koszykówki
Rekreacja:
- ATP Winston-Salem: drugi finał Jerzego!
- US Open 2014: analiza drabinki kobiet
- Pieniądze w NBA
- Perfekcyjne buty do koszykówki
- Jak prawidłowo wykonać dwutakt?
- Galaxy sport
- Urządzenia fitness zewnętrzne
- Fitness Wrocław
- Tabletki przeciw wypadaniu włosów
- Stojaki rowerowe
- Kurs windsurfingu
- Szkoła paralotniowa
- Ubranie termoaktywne
- Trening przedramion
- Siłownie zewnętrzne
- http://superubrania.pl/
- US Open 2014: zapowiedź turnieju panów
- Krunić odprawia Kvitovą do domu!
- Larry Bird historia NBA
- Koszykówka sport dla każdego
Komentarze: